Samej ciężko mi powiedzieć od czego zaczęła się moja fascynacja zespołem The Wanted.
Chyba od pierwszego usłyszenia "Glad you came".
Piosenka od razu mi się spodobała.
Teledysk za każdym razem oglądałam "od deski do deski".
Pamiętam, że w tym czasie była obok mojego bloku budowa i pracował tam facet strasznie podobny do Maxa.
Miałam mega zajawkę na tę piosenkę, słuchałam jej na okrągło.
Ale z czasem, gdy już rzadziej widywałąm ją w telewizji, tak samo malało moje zainteresowanie tą muzyką.
We wrześniu powrócili, akurat oglądałam jakiś serial, a że były reklamy to zmieniłam kanał, oczywiście na jakiś muzyczny.
I wtedy też natknęłam się na teledysk do "Lightning".
Zakochałam się.
Słuchałam całej piosenki ze słownikiem w ręku, słabo znam angielski(uczę się dopiero trzeci rok).
Ale potem też mi jakoś przeszło.
W wigilię z nudów wpisałam w wyszukiwarkę The Wanted, dostrzegłam nowy teledysk. Zaczęłam słuchać.
Słuchałam bez przerwy przez pięć godzin.
I to chyba właśnie "Warzone" zawdzięczam to, że jestem w #TWFanmily.
"Warzone" również wyleczyło mnie z nieszczęśliwej miłości.
Przy słuchaniu jej zdałam sobie sprawę, jak wiele błędów popełniłam.
Obejrzałam wtedy wszystkie teledyski, ściągnęłam wszystkie piosenki na telefon i słuchałam.
W odstawkę poszła dotychczasowa muzyka.
Dziś nie wyobrażam sobie jak wcześniej mogłam bez nich i ich muzyki żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz